wtorek, 24 lipca 2018

Dania i Szwecja w jednej podróży

Zwiedzanie Malmo i Kopenhagi podczas jednej wyprawy!


Kolejna wyprawa łącząca ze sobą dwa miejsca, tym razem szwedzkie Malmӧ i duńską Kopenhagę. Miasta dzieli około 45 km. Dystans ten można pokonać samochodem, autobusem lub pociągiem, jadąc Mostem Øresund, który na sztucznej wysepce przechodzi w tunel pod morskim dnem. To najdłuższy na świecie most, który łączy dwa państwa.

Lato to idealna pora na podróż na północ. Jest wtedy ciepło, ale nie upalnie, co więcej - można nacieszyć się długim dniem ;)


Jak najtaniej dostać się do Malmӧ?
Wizz Air – wyloty z Gdańska, Katowic, Poznania i Warszawy (Chopin)
Ryanair – wyloty z Krakowa

Bilety linii Wizz Air z Warszawy udało się kupić w super cenie za 78 zł w dwie strony. Sam koszt biletu to nic. Spory wzrost cen zaczyna się na miejscu.


Jak dostać się z lotniska Malmӧ - Sturup do centrum miasta?
Wygodną opcją, poza oczywiście taksówką jest bezpośredni przejazd autokarem. Linia Flygbussarna oferuje przejazdy w dwie strony za 199 SEK od osoby. Dojazd zajmuje ok. 40 minut. Szczegóły i możliwość zakupu biletu w linku poniżej:

Pierwszego dnia zamierzaliśmy udać się od razu do Kopenhagi. Jednak plan musiał zostać zmodyfikowany z powodu niegroźnego wypadku Flixbusa. Nasz autokar zaraz po starcie miał niewielką stłuczkę, która nie umożliwiła dalszą podróż. Kierowca poinformował pasażerów, że niebawem zostanie podstawiony zastępczy autokar, jak się okazało nic takiego nie miało mieć miejca. Mało tego – nawet nie zgłosił wypadku w firmie! Tak zmarnowaliśmy ponad godzinę czekając na rozwój wydarzeń i nie było już sensu tego dnia jechać do Kopenhagi. Dzień postanowiliśmy spędzić w Malmӧ. Rezerwacje powrotną Flixbus przebookowałam na następny dzień. Z samego rana ruszyliśmy do Kopenhagi pociągiem.

Malmӧ
To miasto portowe, trzecie co do wielkości w Szwecji. Znajdziecie tam sporo zieleni. Liczne parki, plaża, trochę zabytków, obok nich nowoczesna architektura – to wszystko oferuje Malmӧ. Najciekawsze miejsca zlokalizowane są tak, że spokojnie można zwiedzić je poruszając się pieszo i to w ciągu jednego dnia. Pierwsze kroki na szwedzkiej ziemi były trochę szokujące, ponieważ osób o typowej, skandynawskiej urodzie napotkaliśmy mniej niż imigrantów.

Pociągi jak i autobusy odjeżdżają z dworca, który znajduje się dosłownie kilka minut pieszo od centrum. Dworzec jest naprawdę czysty, mieści się w nim sporo restauracji, punktów typu fast food oraz kawiarni. Poza tym wnętrze jest bardzo urokliwe.



Co warto zobaczyć?
Nieopodal dworca znajduje się Duży Rynek – Stortoget, gdzie ujrzymy pomnik szwedzkiego króla Gustawa Adolfa oraz XVI wieczny Ratusz, który niestety w czasie naszej wizyty był w remoncie.



Spacerując po centrum miasta dotrzemy także do tzw. Małego Rynku– Lilla Torg, gdzie zlokalizowanych jest wiele restauracji, kawiarni czy pubów. Ta część miasta jest jedną z niewielu, która tętni życiem a wieczorami miejsce to staje się gwarne.


Kierując się w stronę plaży dojdziemy do parku zamkowego – Sllotsparken. Na jego terenie wznosi się XVI wieczny zamek, mieszczący obecnie muzeum. Kompleks tworzy w zasadzie spójność z sąsiadującym parkiem Kungsparken. Rozległe połacie zieleni zdobi zbiornik wodny i wiatrak. Bardzo przyjemne miejsce na spacer, relaks i odpoczynek.


Podążając w kierunku zachodnim dotrzemy do Ribersborg, gdzie wzdłuż plaży rozciąga się kolejny park. Niestety plaża w Malmӧ nie należy do najpiękniejszych. Końcem sierpnia była dość brudna, widocznie uznali, że już po sezonie i odpuścili sobie czyszczenie. Na szczęście inne atrakcje skupiły naszą uwagę. Mianowice wspomniany na początku Most Øresund i Turning Torso – widoczny z każdego miejsca charakterystyczny 54 piętrowy wieżowiec. Wyróżniający się oryginalną konstrukcją – skręt budowli ma za zadanie chronić  obiekt przed odchyleniami podczas silnych wiatrów.



Inny park, gdzie można się zrelaksować i wyciszyć na łonie natury to Pildammsparken. Świetne miejsce na spędzenie wolnego czasu, szczególnie w okresie letnim, idealne na piknik, spacer, a także do biegania. Na terenie tegoż obszaru rekreacyjnego znajduje się pasaż kwietny, pawilon księżniczki Margarety, oraz amfiteatr, gdzie latem grane są koncerty.


W mieście na uwagę zasługują dwa kościoły ewangelicko - luterańskie: św, Jana i św. Piotra. Oba posiadają status zabytków sakralnych.


Nocleg
Trzeba się przygotować, że w Szwecji noclegi będą dość drogie. Pomijając pokoje wieloosobowe w hostelach, wybrałam jeden z tańszych obiektów, dostępnych na portalach rezerwacyjnych. Hotel 4* w centrum ze śniadaniem kosztował 320 zł/ noc/ pokój 2-osobowy. Śniadanie naprawdę fantastyczne, różnorodne i bardzo smaczne. Można również było skorzystać z bezpłatnej sauny. W linku poniżej szczegóły dla zainteresowanych:


Co jeść?
W restauracjach, knajpkach czy kawiarniach niestety ceny powalają zwykłego śmiertelnika. Za posiłek w lokalu ze "średniej półki" trzeba zapłacić 450-700 SEK. Najtaniej wychodziła pizza lub dania typu fast food - kebab, falafel. Nawet podstawowe zakupy w sklepie to koszt min. 50 zł.

Wieczór był deszczowy i dość chłodny, dlatego na koniec dnia chętnie skorzystaliśmy z sauny w naszym hotelu. Następnego dnia, po pysznym śniadaniu i kawie ruszyliśmy na dworzec, skąd odjeżdżał nasz pociąg do Kopenhagi.


Więcej zdjęć z Malmö znajdziecie w linku poniżej:



Jak dostać się z Malmӧ do Kopenhagi?
Jak wspominałam wyżej, najtaniej jest linią Flixbus. Nas koszt w 1 stronę wyniósł 19 zł/ osobę Oczywiście  bilety trzeba zakupić z odpowiednio wcześniejszym wyprzedzeniem. Autobusy kursują kilka razy w ciągu dnia od rana do wieczora, także spokojnie można zaplanować całodniową wycieczkę do duńskiej stolicy. Alternatywą jest też pociąg, którego koszt przejazdu już po przeliczeniu na złotówki to nieco ponad 50 zł w jedną stronę.

Kopenhaga
Stolica Danii nie zajmuje zbyt dużej powierzchni, dlatego spokojnie w letni dzień polecam ją przedreptać ;) Alternatywą jest również rower. Można powiedzieć, że miasto słynie z tego środka transportu, podobnie jak Amsterdam. Kopenhaga to przede wszystkim woda. Funkcjonuje tutaj system kanałów, po których kursują statki wycieczkowe.



Co warto zobaczyć w Kopenhadze?
Rozpoczęliśmy zwiedzanie od dworca głównego, skąd w kilka minut doszliśmy do placu, gdzie wznosi się Ratusz. To majestatyczny budynek mieszczący się w samym centrum miasta. Obok ratusza znajduje się figura słynnego pisarza H. Ch. Andersena. Na środku placu stoi Smocza Fontanna. Symbolem miasta jest Mała Syrenka, która swą popularność zyskała dzięki bajce Andersena. Jeśli wierzyć legendom, jest to podobno siostra naszej Warszawskiej Syrenki. Niestety zdjęcie gdzieś przepadło.


Nowy Port (Nyhavn) – jest to niewątpliwie wizytówka duńskiej stolicy. Dominują tutaj wielobarwne kamienice a spacerując wzdłuż kanału od morza, można dojść do starego miasta. Jest to miejsce, gdzie można także skosztować lokalnych przysmaków. Napotkane po drodze restauracje i kawiarnie są niestety dość drogie, ale warto usiąść w miejscu z widokiem na wodę, gdzie przepływają i cumują statki. Nyhavn to gwarne i tłoczne ale jakże piękne miejsce.



Zamek Rosenborg – letnia rezydencja królów Danii a obecnie muzeum, gdzie podziwiać można Skarbiec Królewski i Salę Rycerską. Położona jest w sąsiedztwie pięknego, parku Kongens Have, gdzie zarówno turyści jak i mieszkańcy miasta spędzają wolny czas na łonie natury.


Park rozrywki Tivoli to miejsce, gdzie znajdziecie mnóstwo atrakcji nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Do wyboru mamy szereg atrakcji takich jak: kolejki, karuzele, drewniany roller coaster z początku XX wieku lub  po prostu można tam spacerować i odpoczywać w ogrodach. Koszt dość spory, ponieważ samo wejście do ogrodów kosztuje 120 DDK, czyli ok 73 zł. Za wybrane atrakcje trzeba dodatkowo zapłacić lub kupić bilet za 230 DDK i można ze wszystkiego korzystać bez limitu. Szczegóły w linku poniżej:
Tivoli - bilety


Opera - niesamowity, monumentalny budynek, który mieści ponad 1000 sal, w dodatku część pięter znajduje się w podziemiach.


Street food market to miejsce, które skupia wiele kuchni świata: od azjatyckiej po amerykańską ale dla zwolenników zdrowej diety też się coś znajdzie. Różnorodność w wyborze potraw, deserów i napojów sprawia, że każdy będzie zadowolony. Ceny są niższe niż w lokalach przy Nyhavn. 

Muzeum Carlsberga – browarnia zaliczana jest do jednej z najstarszych w Skandynawii. Z pewnością fascynujące miejsce dla prawdziwych smakoszy piwa. Podczas zwiedzania możliwa jest degustacja trunków. Niektóre gatunki piwa są trudno dostępne w Europie a w Polsce nie do zdobycia.


Christiansborg – Pałac zbudowany w stylu barokowym. W przeszłości był zamieszkiwany przez rodzinę królewską, obecnie mieści się w nim Parlament.

BØrsen – budynek dawnej giełdy to również jeden z charakterystycznych obiektów Kopenhagi. Wieńczy go iglica, która jest spiralnie skręcona ze smoczych ogonów.



Christiania – czyli państwo w państwie, niewielka enklawa, która leży na obszarze Kopenhagi. Ma swoje oddzielne prawo i została oficjalnie uznana przez rząd. Miejsce dość specyficzne, panuje tam zupełnie inny klimat, gdzie można poczuć się naprawdę „dziwnie” a lokalni mieszkańcy nie udzielają zezwolenia na fotografowanie i filmowanie.


Więcej zdjęć z Kopenhagi znajdziecie w linku poniżej:


W godzinach wieczornych czekał nas powrót do Malmӧ i ok 7 godzin czekania na lotnisku na poranny samolot. Nie odbyło się bez niespodzianek, ponieważ zarządzono ewakuację. Okazało się, że ktoś zostawił bagaż bez opieki, na szczęście sprawa szybko się wyjaśniła i można było wrócić na lotnisko. 








wtorek, 3 lipca 2018

U stóp Kaukazu - Mestia w podróży z Batumi

Swanetia to region leżący w cieniu Kaukazu, zajmuje północno - zachodnią część Gruzji, sąsiadując z Rosją. Charakteryzuje się pięknymi, górskimi widokami. Zaznacie tutaj naprawdę bliskiego kontaktu z przyrodą. Można odnieść wrażenie, że czas w tym miejscu zatrzymał się. Mestia to największe miasto tegoż regionu, gdzie turystyka jeszcze nie dotarła na masową skalę. 





Droga z Batumi do Mestii 
W Gruzji bardzo popularnym środkiem transportu są marszrutki. Z Batumi do Mestii dotarliśmy właśnie takim busem, z przesiadką w miejscowości Zugdidi. Często napotkanym problemem nie tylko w Gruzji jest się brak rozkładów jazdy. Kierowca rusza w momencie, kiedy bus się wypełni się pasażerami, w innym wypadku będzie oczekiwał „dopłaty” za puste miejsca. Oczywiście w marszrutce nie uświadczymy klimatyzacji, więc podróż w upalny dzień może okazać się katorgą. Nie ma co liczyć też na fotele wyposażone w pasy bezpieczeństwa, a prawdziwym hitem był drewniany taboret dla pasażerów ponad stan, który kierowca postawił w przejściu ;) 



Same drogi również pozostawiają wiele do życzenia. Zwłaszcza w górzystym regionie Swanetii są kręte i wąskie, o dziurach nie wspominając.

Krowy, świnie oraz przeróżne gatunki ptactwa domowego to bardzo częsty obraz na gruzińskich drogach. W okolicach Mestii krowy żyją na wolności, wędrują, odpoczywają, spacerują gdzie chcą, niekiedy blokowały ruch, leżąc na jezdni. Jednym słowem mają tam istny raj ;) Myślę, że nie jedna europejska krowa mogłaby im pozazdrościć takiego życia. 



Podróż trwała bardzo długo, zwłaszcza odcinek z Zugdidi do Mestii. „Wesoły bus” potrzebował częstych przerw na toaletę, poza tym kierowca zatrzymywał się w miejscach, gdzie były naprawdę piękne widoki, jak też w lokalnym, przydrożnym barze.  Wyjeżdżając przed południem na miejsce dotarliśmy w zasadzie pod wieczór.

Mestia
W krajobrazie miasteczka można dostrzec wiele wież obronnych. Jak się okazało – chroniły one Swanów nie tylko przed atakami obcych, ale również przed napaścią ze strony lokalnych sąsiadów. 
Cisza, spokój, piękne góry, można odnieść wrażenie, że czas tutaj się zatrzymał a ludzie żyją jakby inaczej, nie ma pospiechu, stresu, codziennej gonitwy. Jednym słowem wiejska sielanka. 
Ważne! Trzeba wziąć pod uwagę, że w górach dobowe amplitudy temperatur będą o wiele wyższe niż w innych częściach kraju. Dnie były gorące a wieczory dość  chłodne, także przydadzą się jakieś cieplejsze ubrania, nawet latem. 






Lodowiec Chalaadi
Początkowa część trasy to kilka kilometrów marszu droga gruntową. Aby nie tracić czasu, jak i za bardzo się nie zmęczyć, szczególnie w upalny dzień, można skorzystać z podwiezienia przez lokalnych mieszkańców do miejsca, gdzie znajduje się mostek a dalej szlak biegnie przez las. Pierwsza część trasy jest trochę monotonna, natomiast od kładki zaczyna się prawdziwe obcowanie z przyrodą. Las, szum górskiego potoku, czyste, świeże powietrze i piękne krajobrazy dostarczają niesamowitych wrażeń. Pogoda nam dopisała, nie było mgły, więc mogliśmy cieszyć się magicznymi widokami. Ostatni odcinek trasy jest kamienisty aż do stóp samego lodowca. Trzeba uważać na ruchome odłamki skalne. Trekking zajmuje w jedną stronę ok. trzech godzin. 









Więcej zdjęć z Gruzji znajdziesz tutaj: 


Nocleg:
W Mestii jest kilka hoteli. Poza tym przeważają kwatery prywatne. Nocowaliśmy u bardzo sympatycznej rodziny, która w swoim domu oferowała pokoje dla turystów. Warunki średnie, ale było sympatycznie. Mieliśmy okazję uświadczyć gruzińskiej gościnności. Gospodyni przygotowała rano pyszne  i obfite śniadanie. 

Jedzenie:
W mieście jest trochę barów i restauracji. Posiłki jak wszędzie w Gruzji są bardzo smaczne.  Najlepiej jadać tam, gdzie jest dużo gości a przede wszystkim stołują się miejscowi. Ceny w Mestii są nieco wyższe niż na wybrzeżu, tak samo jak w lokalnych sklepikach. Nie ma co się dziwić, w końcu lokalna ludność też musi na czymś zarobić. Poza zyskami z turystyki trudnią się w zasadzie hodowlą zwierząt ;)

Więcej informacji o kuchni gruzińskiej znajdziesz w oddzielnym poście w linku poniżej:



Zatrzymując się Mestii na trochę dłużej można udać się także do Uszguli – najwyżej położonej osady, bo na 2100 m n. p. m. Dojechać tam najlepiej i najwygodniej jest wynajętym samochodem lub ewentualnie marszrutkami. 

Gruzja to niesamowity kraj, do którego z pewnością jeszcze wrócę.  Zostało wiele miejsc do odwiedzenia, choćby stolica Tbilisi czy Kazbeg. Ale to wszystko już przy okazji wyjazdu do Azerbejdżanu. 


Czytaj również: