sobota, 23 czerwca 2018

Gruzja - Batumi i Morze Czarne

Najbardziej znany kurort turystyczny Gruzji, położony  nad Morzem Czarnym to Batumi - stolica Autonomicznej Republiki Adżarii. Większość turystów to głównie obywatele krajów bloku wschodniego, aczkolwiek sądzę, że szybko będzie się to zmieniać. Na szczęście nie każdy co roku udaje się w te same miejsca. Ludzie stale poszukują nowych, nieodkrytych i niepoznanych przez siebie dotąd kierunków.  Już od kilku lat Gruzja znajduje się  w ofertach biur turystycznych. Jest to głównie wypoczynek, ale pojawiają się również wycieczki objazdowe, a kraj ten ma naprawdę bardzo dużo do zaoferowania!


Informacje podstawowe: 

Waluta: Lari (GEL)
1 GEL = ok. 1,5 PLN
1 EUR = ok.  2,8 GEL
1 USD = ok.  2,4 GEL
Czas urzędowy: UTC + 4h
Język: Gruziński trudno porównać do jakiekolwiek innego języka, w dodatku posiada swój alfabet. W restauracjach, gdzie nie ma menu w innym języku będzie bardzo ciężko coś zamówić, ale zawsze można zdać się na sugestie kelnera. Na szczęście w większości miejsc dostaniemy kartę w języku rosyjskim i angielskim. Jeśli chodzi o komunikację najlepiej porozumiewać się po rosyjsku ;) 


Celem wyprawy był zdecydowanie wypoczynek i plażowanie, połączone z wypadem do Mestii aby podejść pod lodowiec Chalaadi, o czym możesz przeczytać w linku poniżej: 


Jak najtaniej dostać się do Gruzji?
Jedynym, sensownym środkiem transportu z Polski jest samolot.  Inne opcje nie są opłacalne pod kątem czasowym, jak i finansowym, no chyba, że ktoś organizuje sobie objazd ze zwiedzaniem przez kraje tranzytowe. 

Połączenia bezpośrednie z Polski na lotnisko Kutaisi:
Wizz Air – wyloty z Katowic, Warszawy – Chopin i Wrocławia

Istnieją także bezpośrednie loty z Polski na lotnisko w Batumi. Wybierając taki wariant należy skorzystać z linii czarterowych, wykupując sam przelot w biurze podróży. Tak też właśnie zrobiliśmy. Wybraliśmy się do Gruzji w połowie sierpnia a za bilety w dwie strony zapłaciliśmy ok. 1300 zł /osobę….. Drogo! Tym bardziej, że poza sezonem linią Wizz Air można dolecieć za 200 zł lub nawet mniej! Generalnie wyjazdów zagranicznych staram się nie planować w wakacje, z uwagi, iż w tym czasie niestety wszędzie jest drogo. W przypadku, kiedy planujemy wyjazd większą grupą i dochodzi mocno ograniczona dyspozycyjność czasowa każdej osoby, lub po prostu chce się odpocząć właśnie w tym momencie – niestety ale trzeba się liczyć z wyższymi wydatkami już od ceny biletu lotniczego począwszy. 
Tuż po przylocie do Batumi pierwsze wrażenie nie było przyjemne. Nie dość że było bardzo duszno i gorąco, to jak się okazało gdzieś w okolicy lotniska znajduje się wysypisko śmieci. Na szczęście szybko wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy w kierunku centrum. Taksówkarz zawiózł nas pod adres, gdzie znajdował się nasz apartament. Przypomnę tylko, że jak wszędzie należy na początku ustalić z nim cenę za przejazd. 

Batumi
Miasto jest naprawdę bardzo dziwne, wielobarwne i kontrastowe. Kto był ten wie o czym mowa. Nowoczesna architektura nie na każdym robi pozytywne wrażenie, chyba głównie dlatego, że może nie do końca pasuje do całości. Ekscentryczne budowle o nieregularnych kształtach, 5* hotele (Hilton czy Sheraton) i ekskluzywne kasyna a obok skrajna bieda… obskurne kamienice i bloki, zdarza się że nie wszędzie są okna. Wiele osób uważa Batumi za tandetne i kiczowate ale ogólnie mnie się podobało. Trzeba umieć uszanować lokalne gusta ;)




Plaża w Batumi jest kamienista, ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Na szczęście jest na tyle rozległa, że było problemu ze znalezieniem przestrzeni dla siebie, mino sporego oblężenia w ciągu dnia przez turystów. Wzdłuż plaży ciągnie się bardzo długa promenada z restauracjami i dyskotekami. Miasto tętni życiem głównie w godzinach nocnych. Na bulwarach można spotkać więcej ludzi niż w ciągu dnia, kiedy doskwiera upał. Prywatne, małe sklepiki są czynne do późna. Grubo po północy w środku tygodnia mogliśmy podziwiać pokazy fajerwerków. 



Nadmorska część miasta jest bardzo zadbana, połacie zieleni, ogromna przestrzeń, wiele ławek na odpoczynek oraz budynki i rzeźby, które przybierają przeróżne i abstrakcyjne formy. 


Bardzo ciekawą rzeźbą, znajdującą się tuż przy wybrzeżu jest metalowy, ruchomy pomnik Nino i Alego.  Przedstawia dwie postacie, który najpierw się przenikają a później rozchodzą. Symbolizuje pocałunek i rozstanie, inspirowany powieścią o nieszczęśliwej miłości Gruzinki i Azera. Pod pomnikiem można spotkać wiele par, które wykonują na tle morza i ruchomej figury zdjęcia ślubne. 


Ważnym obiektem jest słynna Wieża Alfabetu. Liczy ona 130 metrów, a swoją konstrukcją przypomina spiralną budowę nici DNA, na których osadzono poszczególne litery alfabetu gruzińskiego. 


Przy promenadzie znajduje się Diabelski Młyn. Warto skorzystać z tej atrakcji, ponieważ widoki na promenadę i wybrzeże będą niezapomniane. 

Każdego dnia po zachodzie słońca odbywa się pokaz tańczących fontann, do których można dojść, spacerując wzdłuż wybrzeża w kierunku portu. Batumi w okresie letnim najlepiej zwiedzać wieczorami i nocą. W środku dnia przy wysokich temperaturach i wilgotności powietrza bardzo ciężko było pokusić się o spacerowanie po mieście. 


Delfinarium - coś dla najmłodszych, ale nie tylko. W mieście trzy razy dziennie można obejrzeć pokazy z udziałem delfinów. Koszt biletu to kilkanaście lari. Sugeruje kupić bilet nieco wcześniej, aby uniknąć stania w kolejce tuż przed spektaklem. 





Gdzie spać? 
Jak wspomniałam, w Batumi nie brakuje hoteli o najwyższym  standardzie, dla klientów o zasobnym budżecie. Niedaleko plaży wznosi się Hilton, Sheraton czy Radisson Blu. Jednak nieco dalej znaleźć można już niezbyt drogie zakwaterowanie w hostelach czy prywatnych kwaterach. Z racji wyjazdu w góry spaliśmy w sumie w 4 obiektach. Zdecydowanie najlepszy był wynajęty w pierwszych dniach apartament o wysokim standardzie, zlokalizowany bodajże na 7 piętrze co zapewniało ciekawe widoki na miasto. Poza tym był dobrze wyposażony i czysty. Latem wybierajcie koniecznie obiekty z klimatyzacją. 


Co jeść?
Gruzińska kuchnia urzekła moje podniebienie do tego stopnia, że do dzisiaj na tyle ile potrafię przygotowuję czasem gruzińskie potrawy. Temat ten jest na tyle rozległy, że postanowiłam napisać oddzielny post. O tym, jakie dania trzeba koniecznie zamówić przeczytasz  w linku poniżej:




Więcej zdjęć z całej wyprawy znajdziesz na moim fanpage'u w linku poniżej:








sobota, 2 czerwca 2018

Gruzińskie specjały

Kuchnia gruzińska jest niezwykle ciekawa. Bardzo sycąca, trochę ciężka ale co najważniejsze – przepyszna! Dania cechuje to, że są bardzo dobrze przyprawione i dzięki temu aromatyczne. Trudno wyobrazić sobie wyjazd do Gruzji bez posmakowania  flagowych potraw: Chaczapuri czy Chinkali. Ceny na miejscu są przyjazne dla portfela i bardzo zbliżone do polskich. Można nawet cały dzień stołować się na mieście od śniadania począwszy, nie wydając przy tym zawrotnych sum. Oczywiście są tańsze i droższe miejsca, jednak nie trzeba zaglądać do ekskluzywnych lokali aby dobrze a przede wszystkim smacznie zjeść.  


Gruzińska kuchnia to nie tylko tłuste mięso ale też  warzywa, zioła, orzechy i wiele gatunków sera. Zarówno mięsożercy jak i wegetarianie będą mieć duży wybór i znajdą coś odpowiedniego dla siebie. Do większości dań dodawana jest w dużych ilościach świeża kolendra. Jeśli ktoś nie przepada za tą przyprawą prawdopodobnie nie będzie fanem gruzińskich potraw. Ja osobiście bardzo lubię kolendrę i uważam, że bez niej  kuchnia ta nie była tak wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. 

Czy w Gruzji da się coś zjeść bez kolendry? Z pewnością od razu na myśl przychodzi  Chaczapuri. To drożdżowy placek wypełniony słonym serem. Nazywany bywa też Imeruli. Wypieka się go w piecu opalanym drewnem i podaje oczywiście na ciepło. Występuje w wielu wersjach w zależności od farszu czy rodzaju sera, przybiera różne kształty. Można spotkać się z różnymi regionalnymi nazwami tej potrawy. Najbardziej smakowało mi Chaczapuri AdżarskieAdżaruli (podawane na Wybrzeżu Adżarskim) w kształcie łódki, wypełnione serem  z dodatkami w postaci masła i jajka. Kubdari to także odmiana placka drożdżowego, ale wypełnionego drobno siekanym mięsem wieprzowym, doprawionym czosnkiem i cebulą. Z kolei Lobiani posiada w środku farsz z duszonej, czerwonej fasoli.  Jest to bardzo sycąca potrawa, którą podaje się o każdej porze dnia. 




Chinkali to pierożki w kształcie sakiewek z siekanym mięsem w środku oraz bulionem. Farsz robi się najczęściej z wieprzowiny lub mieszanki mięs: baraniny i mięsa wieprzowego. Według instrukcji udzielonej przez lokalnego kelnera, najlepiej  potrawę jeść palcami, gryząc delikatnie sakiewkę aby wypić w pierwszej kolejności pyszny rosół. Jedząc nożem i widelcem cała płynna zawartość pierożka wyleje się nam na talerz, a tak naprawdę to ona nadaje aromatu i smaku całej potrawie. W wersji wegetariańskiej można dostać chinkali z mieszanką gruzińskich serów, spotykane też pod nazwą Kweri Megrelskie


Lobio to moje ulubione danie wegetariańskie, przygotowane z czerwonej fasoli. Również przyrządzane jest na wiele sposobów. Może występować też jako zupa.  Ja miałam okazję spróbować w postaci pasty zapiekanej w piecu w glinianym garnuszku, z ostrą papryką, orzechami i oczywiście świeżą kolendrą, podane z gruzińskim chlebkiem. Wspaniała, bardzo pikantna potrawa!

Charczo to jedna z tradycyjnych zup gruzińskich. Pikantna, pomidorowo – paprykowa z kawałkami mięsa wołowego, ryżem, cebulą i chyba nikogo nie zdziwi jak dodam, że ze świeżo siekaną kolendrą ;)


Na przystawkę watro zamówić roladki  Badriżiani. Na przekąskę składa się smażony bakłażan z pastą z orzechów włoskich i czosnku, zwieńczony owocami granatu i świeżą kolendrą. Inną, ciekawą przystawką jest Adżapsandali, składające się z pieczonych warzyw: bakłażanów, pomidorów, papryki czy cebuli, doprawionych kolendrą. Adżapsandali można też spotkać w menu jako danie dla wegetarian w formie sałatki. 

Oczywiście tradycyjnych potraw gruzińskich jest o wiele więcej, zwłaszcza tych mięsnych. Przedstawiłam jedynie te, które miałam okazje spróbować. 


Co do picia?
Bezdyskusyjnie najbardziej popularnym trunkiem w Gruzji jest wino. W niektórych częściach kraju uprawa winorośli cieszy się wielowiekową tradycją. Jeśli nocujecie w prywatnych kwaterach można mieć to szczęście i skosztować wina własnej, domowej produkcji gospodarza. Inny procentowy trunek, którym możecie być poczęstowani to Czacza. To zwyczajny samogon (ok. 50% alkoholu), wyrabiany z pozostałości po produkcji wina. Dla ochłody w upalne dni czy ciepłe wieczory zbawienne może okazać się regionalne, gruzińskie, zimne piwo.  
Znanym napojem, dostępnym niemalże wszędzie są gruzińskie lemoniady. Kwestie czy są zdrowe odłóżmy na bok. Na pewno są smaczne. Smaków jest bardzo dużo, np. winogronowa, gruszkowa, bananowa, wieloowocowa czy estragonowa. 



Jak skosztować Gruzji bez konieczności wyjazdu do tego kraju?
Jest rozwiązanie! Polecam świetną restaurację Smaki Gruzji w Krakowie! Przy pierwszej wizycie w tym lokalu podchodziłam dość sceptycznie, z obawą, że dania będą  „spolszczone” i nie będą odzwierciedlały oryginalnej wersji. Jak się okazało - nic bardziej mylnego. W restauracji gotują Gruzini, sprowadzają oryginalne, gruzińskie przyprawy  a dania są w 100% takie, jakie zapamiętałam będąc w tym niezwykłym kraju. Miejsce jak najbardziej godne polecenia! 
Smaki Gruzji - menu


Inna restauracja warta odwiedzenia to Gaumarjos w Warszawie. Znana jest między innymi z Kuchennych Rewolucji. Świetna kuchnia, lokal prowadzony rodzinnie, gdzie czuć serce i miłość do gotowania zarówno w lokalu jak i na talerzu ;)
Gaumarjos - menu

W Polsce powstało też kilka restauracji franczyzowych pod logo Chinkalnia. Lokale funkcjonują we Wrocławiu, Warszawie, Szczecinie i Krakowie. Ponadto restauracje tej sieci działają na terenie Ukrainy i Białorusi. Osobiście nie byłam, nie jadłam, więc nie mogę się wypowiedzieć czy smak gruzińskich  specjałów  w Chinkalni jest autentyczny. Jak tylko nadarzy się okazja to na pewno pofatyguje się aby to sprawdzić i ocenić ;) 
Chinkalnia - menu