niedziela, 11 marca 2018

Korfu + wycieczka do Albanii

Tygodniowa podróż do Grecji w połowie czerwca, na zieloną wyspę Morza Jońskiego. Połączenie zwiedzania i wypoczynku w tym urokliwym miejscu to naprawdę świetny pomysł!


Na początek standardowo, czyli jak tanio dolecieć na Korfu?
Ryanair  - wyloty z Katowic, Poznania, Rzeszowa i Warszawy (Modlin) 

Bilety lotnicze kosztowały ok. 200 zł w 2 strony /os., oczywiście w cenie tylko bagaż podręczny do 10 kg / osobę. Jak spakować się do bagażu podręcznego? - wskazówki

Lotnisko położone jest na południowych obrzeżach stolicy - Kerkyry. W zasadzie można przejść do centrum pieszo, spacerując wzdłuż wybrzeża. 


Gdzie spać?
Miejscowości turystycznych na wyspie jest wiele. Pod kątem zwiedzania, jako baza wypadowa będzie lepsza północna część. My mieszkaliśmy w Messonghi, w hotelu Messonghi Beach Resort 3,5*. Udało nam się dokonać rezerwacji bezpośrednio na stronie hotelu w bardzo dobrej cenie. Sześć nocy z wyżywieniem all inclusive kosztowało ok. 700 zł/ os., więc rewelacja! W cenie jeszcze był gratisowy przejazd samochodem z lotniska do hotelu. Po przylocie kierowca już na nas czekał ;) Hotel Messonghi oceniam jak najbardziej na plus, infrastrukturę, wyżywienie, obsługę, natomiast lokalizacja jak dla mnie na minus. Niewiele w tej okolicy się dzieje, ale ogólnie cała wyspa jest bardzo spokojna. Gdybym miała kolejny raz dokonać wyboru to wybrałabym hotel w miejscowościach takich jak Sidari, Roda czy Acharavi, ponieważ północną część uważam za ciekawszą, pod katem krajobrazowym.



Kuchnia grecka:
Dla mnie, jako roślinożercy kuchnia grecka oferuje mnóstwo specjałów. Świeże sałaty, oliwki, aromatyczne pomidory – to tylko miły akcent na rozpoczęcie dnia pysznym śniadaniem. Do tego ogromny wybór serów, soczyste owoce i co nieco na słodko ;) Jako że dużo zwiedzaliśmy, mieliśmy okazję też stołować się poza hotelem i muszę przyznać, że nie znalazłam restauracji, która by mnie jakoś wyjątkowo urzekła. O dziwo lepsze jedzenie było właśnie w hotelu. Na kolację dla urozmaicenia były organizowane posiłki tematyczne, takie jak kuchnie świata: włoska, bałkańska czy meksykańska. 


Komunikacja na wyspie:
Zielona linia - Green Bus Corfu
Komunikacja na wyspie jest sprawna i bardzo dobrze zorganizowana. W linku znajdziesz wszystkie połączenia na wyspie z podziałem północ i południe oraz ceny biletów: Green Bus Corfu - rozkład jazdy, bilety
Przykładowe ceny biletów:
Messonghi – Corfu – 2,4 euro /os.
Corfu – Sidari – 3,7 euro /os. 
Corfu – Paleokastritsa – 2,5 euro 


Co warto zobaczyć?
Decydując się na zwiedzanie wyspy warto rozważyć wypożyczenie samochodu. My jednak zaplanowaliśmy pobyt trochę inaczej i korzystaliśmy z lokalnej komunikacji. Oczywiście jest też wiele lokalnych biur turystycznych, które oferują różne zorganizowane wycieczki czy rejsy, ale prawie nigdy z tego nie korzystamy. 


Poniżej przedstawiam relację z własnych wycieczek po wyspie:
*Jezioro Korission, wydmy i Issos Beach

Wyprawa z naszej lokalizacji zajęła ok. 7 godzin. Już drugiego dnia po przylocie postanowiliśmy rozpocząć zwiedzanie od najbliżej okolicy. Naszym celem było jezioro Korission, i piękne wydmy przy plaży Issos Beach. Zaraz po obiedzie wyruszyliśmy… pieszo ;) Tak, udało nam się przedreptać wyspę w jej najwęższym odcinku! Bardziej niż droga doskwierały promienie słoneczne. Pokonanie ok. 8 km zajęło mniej więcej 1,5 godziny. Korission to sztuczny zbiornik, położony przy samym morzu.  Cały obszar podlega ochronie z uwagi na duże bogactwo gatunków ptactwa.  Okoliczne wydmy są idealne dla miłośników jazdy na quadach. Sama plaża Issos Beach należy do bardzo spokojnych, z uwagi na swoje położenie, jest mało przekształcona przez człowieka. Trochę czasu spędziliśmy w tym urokliwym miejscu. Zbliżał się wieczór a na powrotną wędrówkę nie było już sił. W kierunku Messonghi zabraliśmy się z poznaną parą z Rosji. Na Korfu drogi są wąskie i bardo kręte a nowo poznany Rosjanin jechał tak, jakby to miała być nasza ostatnia podróż! Po wyjściu z samochodu można było odetchnąć z ulgą ;)



* Canal d’Amour -  Kanał Miłości, Cape Drastis,  Peroulades i Logas Beach – wycieczka całodniowa
Wcześnie rano, po pysznym, obfitym śniadaniu wyruszyliśmy autobusem do stolicy. Tam czekała nas przesiadka, więc w międzyczasie postanowiliśmy zaczerpnąć informacji co do rejsów do Albanii i zakupiliśmy od razu bilety na prom. Odcinek pomiędzy Kerkyrą a Sidari zachwyca wspaniałymi krajobrazami, ta część wyspy jest o wiele bardziej górzysta i zielona. Sidari to turystyczna miejscowość w północnej części wyspy. Przy głównej ulicy jest sporo barów, restauracji. W czerwcu nie było jeszcze tak tłoczno i można spokojnie znaleźć miejsce dla siebie na plaży. Po przyjeździe od razu udaliśmy się w kierunku Kanału Miłości. Piaszczysta plaża,  błękit morza i formacje skalne zbudowane z wielowarstwowych piaskowców w różnych odcieniach beżu i szarości. Według legendy – wszystkie panny, które przepłyną kanał szybko wyjdą za mąż ;) Ja sobie darowałam, poza tym nie mieliśmy wiele czasu na kąpiel w tym miejscu, ponieważ czekała nas piesza wędrówka do Peroudales. W między czasie zrobiliśmy  sobie przerwę na szybką przekąskę i dalej stromą wąską dróżką wspinaliśmy się w kierunku najdalej na północ wysuniętego punktu wyspy – Przylądka Cape Drastis. Wszędzie cisza i spokój,  dookoła najróżniejsze odcienie zieleni. Po drodze minęliśmy mały lasek aż w końcu wyłoniło się morze. Widok oszałamiający! Piesza wędrówka była dość wymagająca i zajęła nam sporo czasu. Po nacieszeniu oka tym wyjątkowym miejscem i dłuższym odpoczynku ruszyliśmy dalej. Kolejnym celem były strome klify Peroulades i plaża Logas Beach, która znajduje się u ich podnóża – można zejść na dół po stromych schodach. Krajobraz bajeczny! Na klifie mieści się tawerna ze szklanym tarasem, gdzie można chwilę odetchnąć po tak wyczerpującej trasie. Na koniec powrót do Sidari, również z przesiadką w  stolicy. Do hotelu zdążyliśmy na kolacje i wieczorne atrakcje.




* Paleokastritsa, Błękitne Groty i Kerkyra – wyprawa całodniowa
Podobnie jak podczas wcześniejszej wycieczki, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę. Paleokastritsa to miejscowość w zachodniej części wyspy. Po przyjeździe do miasteczka udaliśmy się na rejs glass boat. To jedyne rozwiązanie aby zobaczyć całe piękno tego miejsca. Wybrzeże jest skaliste. W skałach znajdują się słynne groty, m.in. Blue Eye Cave. Łódź ze szklanym dnem pozwala dostrzec również piękno świata podwodnego. Rejs trwał ok. 1 godziny – koszt 10 euro /os. Następnie zwiedziliśmy pobliskie plaże – a jest ich kilka – od skalistych, żwirowych po piaszczyste. Woda wszędzie jest krystaliczna z różnymi odcieniami turkusu i błękitu. Widoki cudowne! Podążając drogą do końca można dojść do klasztoru na wzgórzu, w którym mieści się muzeum. Ze szczytu również rozprzestrzenia się niesamowita panorama na miasteczko, zatoczkowe plaże i na morze. 




Nadszedł czas powrotu do stolicy, gdzie czekało nas jeszcze zwiedzanie miasta ;) W Kerkyrze znajdują się dwie twierdze, stara i nowa forteca. W przeszłości pełniły funkcję obronną miasta. Stara Forteca  mieści się na wysuniętym cyplu, oddzielona od lądu fosą. Na starą udało nam się wejść, bilet wstępu to koszt kilku euro. Nowa Forteca była już nieczynna.
Esplanda to główny plac miasta z fontannami i pomnikami, dookoła są kawiarnie i restauracje, wieczorami jest dość gwarno. Przy placu znajduje się  stary pałac. W mieście jest też dużo zabytkowych kościołów. Kerkyra szczególnie pięknie prezentuje się po zmroku, czego doświadczyliśmy przy okazji kolejnej wycieczki fakultatywnej. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej wycieczki, wróciliśmy ostatnim autobusem do hotelu na kolację.





*Ostatnią wycieczką fakultatywną był rejs do Albanii
Relację z pobytu z Albanii znajdziesz w oddzielnym poście w linku poniżej:


Po powrocie na Korfu dokończyliśmy zwiedzanie stolicy, tym razem nocą. Na koniec spacerem wzdłuż wybrzeża doszliśmy do lotniska, gdzie czekaliśmy na poranny lot. 


Więcej o tym w jakich sytuacjach warto spędzić noc na lotnisku w poniższym linku:

Oczywiście Korfu oferuje o wiele więcej, aby zobaczyć wszystko trzeba by było przez tydzień cały czas zwiedzać lub pomyśleć nad dłuższym pobytem. Na trochę relaksu i odpoczynku na plaży też zasłużyliśmy ;) Warto także zobaczyć Achilion - Pałac cesarzowej Sisi, Pantokrator - najwyższy szczyt wyspy czy wybrać się w rejs na Paxos i Antipaxos


Więcej zdjęć z Korfu w linku poniżej:




Albania - Saranda i Butrint

Będąc na Korfu nie sposób było nie skorzystać z możliwości zorganizowania sobie chociaż jednodniowej wycieczki do Albanii.

Rejs z Kerkyry do Sarandy 


Jeśli posiadamy - lepiej mieć ze sobą paszport. 
Cena biletów: niecałe 40 euro/ os. w dwie strony, kupione na miejscu w lokalnym biurze turystycznym. Jest ich w okolicy portu bardzo dużo. 
Ceny, jak i godziny wypłynięcia są różne w zależności od miesiąca i linii, najlepiej sprawdzać na bieżąco na stronach internetowych poniższych przewoźników:

Można też kupić zorganizowaną wycieczkę z grupą, przewodnikiem i lunchem ;)
W porcie należy się zjawić wcześniej, aby przejść odprawę. 
Rejs trwał ok. 70 minut.  
Należy pamiętać o zmianie czasu, by nie spóźnić się na prom powrotny na Korfu.

Lokalna waluta: Lek
1 euro = ok. 134 Leki
100 LK = ok. 3,2 PLN



Nasza wycieczka krok po kroku:
Wcześnie wykwaterowaliśmy się z hotelu. Na śniadanie niestety było za wcześnie, ale dostaliśmy breakfastbox na drogę. Dojechaliśmy autobusem do Kerkyry i od razu biegiem w kierunku portu. Bilety na prom zakupiliśmy dwa dni wcześniej. Skorzystaliśmy z uprzejmości Pani, w miejscu gdzie nabyliśmy bilety i zostawiliśmy nasze bagaże, aby nie przeszkadzały nam w Albanii. Rejs był bardzo przyjemny. W zasadzie niedługo po wypłynięciu na horyzoncie już pojawiła się górzysta Saranda.



Saranda
Saranda to najsłynniejsza turystyczna miejscowość Albanii z portem i długą promenadą. Położona jest na Riwierze Albańskiej, nad Morzem Jońskim. Często spotykałam się z opiniami, że jest to brzydki, betonowy kurort, w którym tak na prawdę dopiero rozkwita turystyka, budują się apartamenty, hotele itp. Oczywiście trudno porównywać Sarandę z nadmorskimi miejscowościami w Chorwacji, którą są o wiele bardziej urokliwe i klimatyczne. Mieliśmy świadomość miejsca, gdzie jedziemy i może dlatego nie było rozczarowania, a wręcz przeciwnie, mogę powiedzieć, że bardzo nam się na swój sposób podobało. W mieście jest sporo restauracji, kawiarni, sklepików. Szczególnie przykuła moją uwagę czystość a kamienistą plażę oblewała krystaliczna woda. Tak się złożyło, ze w dniu naszej wizyty miał miejsce mecz Euro 2016 Albania - Szwajcaria. W mieście było gwarno i głośno, wszędzie mnóstwo kibiców, w większości pubów można było obejrzeć mecz, niestety przegrany przez Albańczyków. 





Czasu było niewiele, więc od razu po przypłynięciu do portu poszukaliśmy kantoru, aby wymienić pieniądze. Szybki przelicznik ile mniej więcej potrzebujemy i od razu złapaliśmy autobus, który zawiózł nas do Butrintu. W lokalnych środkach transportu z miejscową ludnością jest zawsze ciekawie. Spotkaliśmy także osoby z Polski. Było tłoczno i gorąco. Kierowca nie przywiązywał dużej uwagi do zasad ruchu drogowego, zatrzymywał się gdzie kto chciał, nawet na środku drogi. Po opuszczeniu miasta krajobraz zmienia się diametralnie, betonowy kurort przeistacza się w rozległe obszary o różnych odcieniach zieleni. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Ksamil - nieco spokojniejszą miejscowość turystyczną. To zdecydowanie lepsze miejsce na wypoczynek dla rodzin z dziećmi czy miłośników piaszczystych plaż i turkusowej wody. W końcu dotarliśmy na miejsce.


Butrint
Cena biletu: 700 leków / os. 
Czas zwiedzania: spokojnym tempem do 2 godzin. 
Butrint to stanowisko archeologiczne wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Ponoć osadę założyli i zamieszkiwali uciekinierzy z Troi. Natomiast badania archeologiczne wykazały, że miejsce to istniało nawet kilka wieków p.n.e. W Butrincie zachowały się do dziś i zachwycają turystów ruiny teatru greckiego (później rzymskiego), sanktuarium Asklepiosa, łaźnie rzymskie, bazylika chrześcijańska, akropolis, zamek i bramy miejskie. 




Więcej zdjęć znajdziesz w linku poniżej: 

Wracając do Sarandy zastanawialiśmy się czy uda się zobaczyć jeszcze Błękitne Oko w Albanii (Blue Eye), ale po rozmowie z jedną z Albanek, stwierdziliśmy, że  jest to za duże ryzyko i możemy nie zdążyć wrócić na ostatni prom na Korfu, a w konsekwencji i na samolot do Polski ;) W końcu nadszedł czas na relaks, odpoczynek i jedzenie!


Co jeść?

Przed podróżą słyszałam, że w Albanii mają najlepsze owoce morza! Jak najbardziej mogę potwierdzić tę informację ;)  W dodatku pyszny obiad dla 2 osób z kawką w dobrej restauracji przy samej promenadzie z widokiem na morze kosztował w przeliczeniu na PLN ok 25 zł/ osobę. Ponadto bardzo duży wybór dań rybnych - w końcu miasto portowe. Będąc tylko jeden dzień nie było okazji aby zakosztować innych smakołyków, a szkoda. Ceny w sklepach bardzo  przystępne, podobne jak w Polsce. 

Czytaj również:



poniedziałek, 5 marca 2018

Nocleg na lotnisku

W jakich sytuacjach zdecydować się na nocleg na lotnisku?
•  Kiedy mamy przesiadkę, przylatujemy wieczorem lub w nocy a następny lot jest np. o 6 rano, nie mamy sił na nocne włóczenie się po mieście ani ochoty wydawać pieniędzy na hotel.
• Nasz lot jest we wczesnych godzinach porannych a  lotnisko znacznie oddalone od miasta.


Obciach czy konieczność?
Wbrew pozorom noclegi na lotnisku są zjawiskiem dość częstym. Temat trochę kontrowersyjny, ale czasem spędzenie nocy na lotnisku to konieczność. Oczywiście komfort w podróży jest dość istotny, jednak są sytuacje, kiedy nie ma najmniejszego sensu płacić za dobę w hotelu tylko po to, aby wcześnie rano zrywać się w drogę. Wiele osób praktykuje takie koczowanie na lotnisku i nie ma w tym nic dziwnego. Zdarzało mi się również obserwować w takich sytuacjach rodziny z dzieciakami.
Oczywiście, ciężko o prawdziwy twardy sen, ale godzinne drzemki pozwolą, aby organizm odpoczął i się trochę zregenerował ;)

Na pewno jest to bezpieczniejsza opcja niż plątać się gdzieś po mieście do samego rana. Aby maksymalnie wydłużyć podróż często wybieram poranne loty a ostatnia noc dla zminimalizowania kosztów jest na lotnisku. 

Zanim podejmiesz decyzję o spędzeniu nocy na lotnisku koniecznie sprawdź!:
• Godziny otwarcia lotniska, ponieważ nie wszystkie czynne są całą dobę, a niektóre zamykane na noc. Może też się zdarzyć, że np. tylko hala przylotów jest otwarta w nocy, wówczas trzeba się tam przenieść.
• Poszukaj informacji o danym lotnisku i jego ewentualnym przystosowaniu do bezpiecznego i wygodnego nocowania, poczytaj opinie, czy ochrona jest przychylna itp.

Kilka porad aby noc spędzona na lotnisku nie była udręką czy koszmarem:
• Nie odkładaj przyjazdu na ostatnią chwilę. Wszystkie lepsze miejsca mogą już być pozajmowane, lub zostanie jedynie kawałek podłogi….
• Znajdź dla siebie miejsce z najwygodniejszymi fotelami (krzesłami). Im mniejsze lotniska, tym trudniej o wygodny kąt. Najlepiej zająć miejsce nie tylko komfortowe, ale tez blisko kamer, ochrony, czy ludzi z uwagi na bezpieczeństwo. 
• Zadbaj o bezpieczeństwo. Pochowaj cenne przedmioty typu dokumenty, portfel telefon w wewnętrzne kieszenie. Wszystkie ważne rzeczy trzymamy zawsze przy sobie – nigdy w bagażu!
• Najlepiej jednak spać „na zmianę”, aby jedna osoba mogła mieć oko na to, co dzieje się dookoła. 
• Miej zapas jedzenia i wody. Warto zaopatrzyć się wcześniej w owoce i inne przekąski, oraz zakupić sobie coś do zjedzenia na śniadanie. 
• Dmuchana poduszka rogal – niezawodny w takich sytuacjach, jak i do spania w samolocie. 
•  Coś do okrycia bluza, kurtka, ciepłe skarpety mogą się też przydać bez względu na porę roku. 
• Podstawowe środki higieny, w każdych warunkach w łazience można się odświeżyć a niektóre większe lotniska dysponują prysznicami.
• W razie trudności ze spaniem dobrze mieć pod ręką książkę, muzykę lub "zabić czas" korzystając z WiFi. 
• Budzik? Można ustawić, ale nigdy nie zasnęłam na tyle, aby nie słyszeć porannego gwaru i hałasu. 

Do tej pory zdarzyło mi się nocować na lotniskach: Rzym (Ciampino), Mediolan (Bergamo), Malmo - Sturup i Korfu. Z wymienionych zdecydowanie najlepiej wspominam nocleg na Korfu. Na lotnisko doszliśmy pieszo z miasta około północy, dużo pasażerów ale też bardzo dużo przestrzeni. Najgorzej zdecydowanie w Mediolanie, gdzie było bardzo zimno, nie było dla nas miejsc siedzących (została jedynie podłoga) i przeganiająca co chwila pani sprzątająca. Z kolei w Malmo miała miejsce ewakuacja pasażerów z lotniska. Był to jak się okazało fałszywy alarm (ktoś pozostawił bagaż bez opieki) i po niedługim czasie pozwolono wszystkim ponownie wejść do środka. Na szczęście, bo perspektywa nocy spędzonej na zewnątrz nie napawała wówczas optymizmem.